{flike id=142}Zapraszamy do śledzenia relacji z bojerowych mistrzostw świata oraz mistrzostw Ameryki Północnej.

 

 

W tym poście będziemy umieszczali najważniejsze i najciekawsze informacje związane z mistrzostwami i przygotowaniami do nich. Jeśli chcecie dowiedzieć się więcej, zobaczyć materiały nie nadające się do publikacji na oficjalnej stronie stowarzyszenia, zajrzyjcie na Facebookową stronę SFPDN pod adresem: www.facebook.com/bojery. Pozdrawiamy: Tomek i Robert

 

 

Relacja 2-2-2013

nasz protest zostal uwzgledniony. Pierwszy wyscig MAP zostal anulowany. Spadlo 4 cm sniegu i jest zero wiatru. Wczoraj pakowalismy sprzet na cargo do 2 w nocy i wlasnie ruszamy do Chicago. Tak kończy się nasza przygoda na lodzie w Ameryce.

 

Relacja 1-2-2013

Zgodnie z prognozą dzień zaczął się lekkim wiatrem i temperaturą -24C. W nowym porcie regat lód był znacznie lepszy więc lekki wiatr był w zupełności wystarczający. Niestety komisja regatowa pojawiła się na lodzie około południa, podczas gdy wszyscy zawodnicy byli gotowi i zwarci już dwie godziny wcześniej. Ruszyliśmy na pole startowe i skorzystaliśmy z "powolnych ruchów" komisji wyjeżdzając na kilka przymiarek. Podczas jednej z nich czterokołowiec przejechał dwa metry przed dziobem Roberta i zatrzymał się na kursie Tomka w taki sposób, że nie udało się uniknąć kolizji. Lecieliśmy prawym bagsztagiem na pełnym gazie. Tomek desperackim ruchem rumpla w prawo próbował uniknąć czołówki ale na reakcję było za mało czasu i prawą płozą zahaczył quada rozcinając oponę i strącając pasażera pojazdu. W bojerze płozownica została oderwana od kadłuba, maszt z żaglem spadł na lód. Zawodnicy wiedzą co dzieje się dalej ze sternikiem i ślizgiem. A wyścig startuje za pół godziny. Wyglądało groźnie ale dzięki wymyślonemu przez nas systemowi mocowania kadłuba z płozownicą za pomocą 3-padów, po 20 minutach serwisu, bojer był gotowy do latania bez zmiany trymu. System został przetestowany w praktyce i zdał egzamin na szóstkę. 

Ruszyły kwalifikacje grupy srebrnej. Trasa miała długość około 800m więc warunki były hardkorowe. Wiatr pojawiał się i znikał, czasami skręcał o kilkadziesiąt stopni. Jak na Lipnie. A nawet gorzej. Później ruszył pierwszy finał grupy złotej. Przed samym startem wiatr skręcił 45 stopni w lewo. Wyścig wystartował i cała lewa strona, z której startował Kuba i Tomek, zatrzymała się w miejscu. W tym czasie prawa dojechała do layline i pruła prosto na znak. Z prawej jechał Robert i na znaku zawinął się trzeci. Tomek z Kubą polegli na halsówce i na górze byli poza pierwszą dwudziestką. Nie mieli jednak problemu z dogonieniem czołówki, ponieważ po okrążeniu górnego znaku ktoś wyłączył im wiatr. Na dole Robert był drugi, a Tomek już czwarty. Kuba zaparkował na dobre i wycofał się z maratonu. Lider JD i Robert pojechali po dolnym znaku w prawo i tam polegli, gdyż kolejni zawodnicy dostali 90-stopniową zmianę z lewej i pojechali jednym halsem na górny znak, a następnie jednym halsem wrócili na dolny znak. Należy dodać, że żeglowanie było przeplatane z bieganiem w stosunku 1:1, a nawet biegania było więcej niż żeglowania. Robert, dzięki stalowej kondycji, dobiegł do liderów wyścigu, ale JD zniknął na trasie. Zwycięzca przekroczył metę stojąc na płozownicy. Tak zakończyła się karykatura wyścigu. Po mecie ruszyła lawina protesów, która znajdzie swój finał dzisiaj wieczorem. Kuba, Robert i Tomek też oficjalnie złożyli protest na piśmie domagając się anulowania wyników. Po tej farsie rywalizację przerwano. Jutro ciąg dalszy zmagań, niestety bez naszego udziału. Dzisiaj wieczorem Robert i Tomek pakują się na jutrzejszy lot. Honoru będzie bronił Kuba, który wraca dopiero we wtorek.
Na tym kończymy przygodę z mistrzostwami i wracamy do domu, gdzie czekają doskonałe warunki lodowe  i nasi bojerowi koledzy. 
 
P.S. Nasza PRC zdyskwalifikowałaby 3/4 stawki podczas takiego wyścigu za niedozwolone pokonywanie dystansu na płozownicy zamiast w ślizgu.
P.S. 2. Na facebooku zamieściliśmy kilka wywiadów z serii co myślisz o tym wariackim wyścigu.

 

Relacja 31-1-2013

Od samego rana bardzo silny i porywisty wiatr oraz temperatura -15C przez cały dzień. Od pierwszego spojrzenia za okno było wiadomo, że przy tych warunkach nic się nie rozegra. Komisja zdecydowała o przeniesieniu portu regat 3 km na północ, gdzie jest dużo lepszy lód. Dotychczasowy akwen pocięty przez płozy podczas odwilży nie nadawał się do żeglowania. Jutro wiatr o połowę mniejszy ale za to temperatura rano -21C.

Na facebooku kilka wideo żartów, kóre zrobiliśmy próbując zabić nudę.

 

Relacja 30-1-2013
Dzisiejsze wyścigi w mistrzostwach Ameryki Północnej zostały odwołane z powodu zbyt silnego wiatru. Zawody będą kontynuowane aż do soboty włącznie. Jutro temperatura ma spaść do -18C i istnieje prawdopodobieństwo, że znowu dzień spędzimy na brzegu.
 

Relacja 29-1-2013

Cała flota w porcie, zasłonięta od wiatru wysokim wzórzem, czekała na wiatr. Po krótkim porannym spacerze na środek akwenu poczuliśmy bryzę wystarczającą do latania. Krótka decyzja i wciągamy żagle bez względu na komunikat komisji regatowej, która prawdopodobnie odroczy wyścigi o kolejną godzinę. Już na pierwszy hals zabieramy wszystkie klamoty aby nie wracać do portu. Okazuje się, że kilkaset metrów od portu jest bardzo przyzwoity wiatr. Rozkładamy obozowisko w miejscu, gdzie jak nam się wydaje, powinna być dolna boja i rozpoczynamy trening. Latamy w samolotach. Po kilku minutach na masztach w porcie pojawiają się żagle, a po pół godzinie komisja wyrusza na akwen regat ustawić trasę. Zapachniało kolejnymi wyścigami.

Temperatura była dodatnia, wczorajszy śnieg zrobił się mokry, a lód pod nim miękki i lekko chropowaty.

Cały czas mamy lekki niesmak po pierwszym wyścigu, ale wyciągnęliśmy wnioski i poprawiliśmy kilka aspektów technicznych. Dodatkowo, zanim ustawiona została trasa regat, zaliczyliśmy już godzinny trening i optymalnie dobraliśmy płozy do dzisiejszych warunków. Komisja przygotowała start wyjątkowo szybko nie dając zbyt wiele czasu na trening spóźnionym zawodnikom.

Rusza pierwszy wyścig i już na górnym znaku wiemy, że będzie dobrze. Tomek prowadził od początku do końca, Robert finiszował jako czwarty. Zwycięzca wczorajszego wyścigu Harper kończy jako 8., Kuba 13. Rywalizacja zaczyna nabierać kolorów. Kolejny wyścig ponownie należy do Tomka, Robert się rozkręca i kończy na 3. pozycji, Harper 13., Kuba 15. Jednocześnie do walki o medale dołącza najlepszy z lokalnych - John Dennis mając na koncie miejsca 13, 2, 4 wraz z Sherrym (5, 5, 2) i Thielerem (3, 3, 5). Następne dwa biegi pewnie wygrywa Robert, nie dając większych szans Tomkowi, który dwa razy melduje się drugi.  W tym momencie wiemy, że rozegrany zostanie już tylko jeden wyścig i regaty zostaną zakończone. Na pozostałych miejscach delikatna tasówka i staje się jasne, że Polakom do złota i srebra wystarczy przyjechać w top 5. Prowadzenie Tomka nad Robertem to zaledwie 3 punkty, a więc to ostatni wyścig rozstrzyga kto z jakim medalem wróci do domu. Już kilkadziesiąt sekund po starcie prawa strona, którą prowadził Robert, miała ogromną przewagę. Tomek, jako najszybszy z lewej strony, górny znak okrążył około 18 pozycji. Wiatr delikatnie ucichł zwłaszcza w strefie gdzie znajdował się Robert z resztą czołówki. Tomek, będąc daleko z tyłu, miał jasny przegląd sytuacji i wykonując zwrot przez rufę uciekł na drugą stronę trasy zachowując dobre ciścienie na żagu. Taki manewr pozwolił na odrobienie nastu pozycji i już na dolnym znaku Tomek był 4., prowadzenie nadal utrzymywał Robert. Kolejna halsówka na wiatr przyniosła zmianę lidera. Prowadzenie obiął i dowiózł do końca Tomek, Robert finiszował 4. Sprawa podziału medali stała się jasna. Dennis zdobył brąz. Odnieśliśmy wielki sukces zdobywając dwa pierwsze miejsce w najważniejszej bojerowej imprezie. Z wielką dumą i radością kończymy ten długi i wyczerpujący dzień jednocześnie myślami wybiegając w kolejną rywalizację o mistrzostwa Ameryki Północnej. Niestety nie mamy czasu na więcej relacji. Przed nami krótka regeneracja i jutro o 7.00 wyjazd na lód. Ma być zimno i wiać do 15 m/s.

Wielka radość bezpośrednio po zakończeniu ostatniego wyścigu.

 

Podczas ceremonii wręczenia regat

Relacja 28-1-2013
Prognoza wiatrowa na dzisiaj sprawdziła się w 100%. Niestety. Start zaplanowany na 10  był odraczny o kolejne godziny aż do 14. Wszyscy w pełnej gotowości czekali na najmniejszy podmuch, który nie chciał dziś współpracować z zawodnikami .
W oczekiwaniu na bryzę odkuwaliśmy lód z bojerów po wczorajszym opadzie deszczu, który zamarzał dosłownie na wszystkim tworząc centymetrową powłokę lodu.
Po 14 komisja podjęła decyzję o przełożeniu wyścigów na następny dzień.
Prognoza na wtorek jest bardziej wietrzna i mamy nadzieje , że się sprawdzi w całości i będziemy mogli ponownie się ścigać .
Kto wie ile wyścigów uda się rozegrać  w sprzyjających warunkach. Do zaliczenia regat wystarczą dwa więcej,  ale byłoby dobrze, gdyby wyścigów było więcej.

 

Relacja 27-1-2013
Do regat zgłosiła się niewiele ponad setka zawodników z ośmiu krajów.  Organizatorzy zadecydowali, że stawka startujących podzielona zostanie na dwie grupy. Ceremoia otwarcia z odegraniem hymów i wciągnięciem flag odbyła się zgodnie z planem. Wczorajsze opadowe prognozy rano wyglądały jeszcze gorzej, mimo to rano na lodzie zaspy prawie zniknęły i było czarno i twardo. Na takie warunki mieliśmy optymalny trym. Przed startem grupy złotej zmienił się kierunek wiatru i przestawienie trasy zajęło ponad godzinę. W tym czasie pojawił się zapowiadany deszcz, przechodzący w marznacy deszcz, a następnie intensywny śnieg. Oblodzony był każdy elememt sprzętu, a na goglach i szybie żagla szybko budował się lodowy film.  Latanie w takich warunkach to prawdziwe wyzwanie zwłaszcza, że co chwilę trzeba zcierać warstwę lodu z gogli aby cokolwiek widzieć.  Tor stał się bardzo ciężki w ciągu zaledwie kwadransa. Prędkości znacząco zmalały. Wszystko, co działało zaledwie 20 min wcześniej przestało szybko jeździć. W takich warunkach rusza pierwszy wyścig finałowy. Pierwszy na górnym znaku pojawia się Robert Graczyk, za nim John Harper i Kuba Schneider. Ron Sherry jako czwarty, a aktualny mistrz świata  Tomek Zakrzewski szósty. Bardzo wymagający baksztag pomieszał znacznie stawkę. Robert poległ gdzieś po drodze gubiąc cenne metry i miejsca. Tomek nie dość trafnie strymowany starał się odrabiać straty po pierwszym okrążeniu, ale brakowało prędkości i w konsekwencji stracił trzy miejsca. Harper z Kubą kilka razy w ciągu wyścigu wymieniają się prowadzeniem, ale to Amerykanin pierwszy przekracza linię mety. Kuba kończy na doskonałym, drugim miejscu. Tomek musi zadowolić się dziewiątą lokatą, Robert  melduje się dopiero  12.
Pogoda psuje się z minuty na minutę . Warstwa lodu na sprzęcie przybiera na grubości i pojawia się gęsty opad śniegu całkowicie uniemożliwiający ściganie w tych paskudnych warunkach, gdzie widoczność zmalała do kilkudziesięciu metrów. Komisja podjęła decyzję,  że to koniec rywalizacji na dzisiaj.  Miejmy tylko nadzieję , że jutro będziemy ścigać sie w normalnych warunkach, choć prognoza wiatrowa nie jest szczególnie obiecująca.
Oby to nie były następne regaty takiej rangi rozegrane minimalną ilością wyścigów uniemożliwiającą odrzucenie  najgorszego wyniku każdemu zawodnikowi.
Nowe zjęcia na FB.

 

Relacja 26-1-2013
Zakończyliśmy ostatni trening przed mistrzostwami. Cały dzień świetnego latania. Na lodzie sporo zasp utworzonych przez wczorajszy porywisty wiatr w formie jęzorów, jednak 70% powierzchni to czarny, twardy lód. Trzeba zatem latać slalomem. Wiatru było akutat: około 4-6 m/s, temp. w dzień -7C.
Jutro znaczące ocieplenie, nawet do +1C i opad śniegu w ciągu dnia. Nasza prognoza mówi, że wiatr pozostanie bez zmian, ale lokalesi twierdzą, iż będzie od zera do nic. Jedno jest pewne - warunki lodowe zmienią się diametralnie.
Jeśli chodzi o szybkość to jesteśmy szybcy. Kuba również chyba nie może narzekać bo na przymiarkach jeździliśmy łeb w łeb, a nawet Kuba był szybszy. Reszta czempionów grała w bojerowe szchy i nie chceli się do końca odkrywać. Na pewno nie zabraknie szybkich zawodników.
Dzisiaj wieczorem zgłoszenia. Jutro rano otwarcie i pierwsze kwalifikacje startują o 10.45. Jeśli powieje, to również grupa złota powinna pojechać przynajmniej jeden wyścig.

 

Relacja 25-1-2013
Dzisiaj ponownie hardkorowy trening. Tym razem za sprawą wiatru, który około 14.00 rozpędził się do 14m/s. W tym momencie postanowiliśmy zjechać do portu. Pokonując szczelinę minęliśmy się z teamem Schneiderów jadących rozciągnąć kości. Po naszym powrocie wiatr trochę ucichł więc pewnie mieli fajne latanie. 
W porcie regat, do którego przeniesiemy się po jutrzejszym treningu, pojawiło się już kilka żagli. W końcu, bo do tej pory przez trzy dni lataliśmy sami.
Temperatura w ciągu dnia wynosiła około -6C, więc jak na ostatnie dni to całkiem znośnie. Spada ciśnienie i od niedzieli do wtorku będzie odwilż. To dobrze, bo roztopi śnieg, który spadł dzisiejszej nocy. Lekko posypało również w dzień i silny wiatr potworzył zaspy, nawe do 5cm. W albumie na Facebooku możecie zobaczyć dzisiejsze zdjęcia. 
Jutro ostatni trening, a wieczorem zgłoszenia do regat. W niedzielę o 9 otwarcie mistrzostw, wciągnięcie flag, hymny i wyścigi ruszają o 11. Będzie wystarczająco dużo wiatru. 
Polska będzie reprezentowana przez czterech zawodników: Tomka i Roberta oraz Kubę Schneidera i Leszka Ziółkowskiego. Leszek również już dojechał. Odwiedził nas rano emanując radością i energią, ktora udzieliła się wszystkim obecnym. 
Rywalizacja nabiera rumieńców, a to oznacza, że będziemy mieli znacznie mniej czasu na dzielenie się z Wami wrażeniami w formie relacji. Postaramy się informować na bieżąco o ile czas i siły pozwolą. 
Z dzisiejszego treningu:
 

 

Relacja 24-1-2013
Rzadko mamy okazję mieszkać w hotelu położonym nad akwenem regat i "parkować" bojery przed tarasem naszego apartamentu. A do tego 50 cm szklanki i akwen, na którym można ustawić 2 km trasy w każdą stronę. Nie widzieliśmy jeszcze słynnych orłów latających na jez. Pepin, ale pewnie niebawem się pojawią. 
Ponieważ od samego rana było poniżej -20C na trening zeszliśmy około 14, kiedy temperatura wzrosła do -16C. To było hardkorowe latanie, ale dwie godziny treningu strzeliły jak z bata. Szczypać zaczęło dopiero w hotelu. W sumie przelataliśmy 55km. Lód trochę nierówny i pomimo dobrego wiatru rozwijaliśmy prędkości nie przekraczające 75km/h.  Południowa strona akwenu ma bardzo wysoki brzeg. Z mapy wynika, że może mieć nawet 100m. A to oznacza wiele "atrakcji" podczas pokonywania trasy. Już pierwsze ślizgi pokazały, że zmiany kierunku wiatru mogą mieć nawet po 30-40 stopni. Siła wiatru rozklada sie chaotycznie w różnych częściach akwenu. Przypomina to trochę latanie po jeziorze Lipno. Jutro w dalszym ciągu będziemy rozgryzali rzekę Missisipi. 
 
Zapis śladu dzisiejszego treningu tutaj.
Zdjęcie z dzisiejszego treningu:

P.S. Właśnie do drzwi zapukali Kuba i Martin Schneiderowie. Ustawiamy się jutro na wspólny trening.

 

Relacja 23-1-2013
W śodę gościliśmy w Medison  na jeziorze Mendota.
Lód czysty i gładki  ale niestety można było korzystać tylko z niewielkiej części  zatoki. Reszta jeziora oddzielona szczeliną  i wodą  nie wyglądała ani zachęcająco, ani bezpiecznie. W ciągu dnia przybywało śniegu i latanie stawało  się wolniejsze, a padający śnieg z czasem mocniej przywierał do lodu tworząc niewielkie zaspy . Na trening ok, ale na tak poważne regaty to za mało.
Nasza negatywna  opinia o akwenie została wzięta pod uwagę i zdecydowano, że akwenem do rozegrania  regat będzie rozlewisko  Mississippi River -Lake Pepin przy Lake City,  około 4 godziny jazdy od Madison.
Po treningu  na jez. Mendota spakowaliśmy się na samochód i nie czekając na oficjalną decyzję ruszyliśmy do Lake City. Dotarliśmy około 2 w nocy czasu lokalnego. Przywitał nas pięknie położony hotel przy samym lodzie.
Z okna możemy podziwiać cały akwen regat, który na tę chwilę wygląda bardzo obiecująco. Lód czysty i czarny , może to za sprawą nocy.
Jezioro  w miejscu umożliwiającym ustawienie trasy ma szerokość prawie 4 km i długość około 10 km, w zupełności wystarczy na regaty rangi mistrzowskiej. Od kilku dni żeglują już tu lokalesi  i jest bezpiecznie. 
Dzięki szybkiej decyzji o przeprowadzce jesteśmy tu jako jedni z pierwszych  i mamy zamiar to dobrze wykorzystać . Przed nami 3 dni treningu na pięknym akwenie.
Położenie Lake Pepin tutaj.
 
Relacja 22-1-2013
Nareszcie!!! W końcu mamy newsa związanego z lataniem na bojerach. Rano podczas śniadania otrzymaliśmy oficjalny program mś, a następnie udaliśmy się na jez. Kegonsa. W ciagu 1,5 godziny zmontowaliśmy sprzęt i rozpoczęliśmy pierwszy trening na amerykańskim lodzie. Było bardzo zimno: coś około -20C. A do tego wiało równe 5-7 m/s. Taklowanie sprzętu było wyzwaniem nie mówiąc o lataniu. Na szczęście można było ogrzać się w barze nad jeziorem. Jak się później okazało latanie wcale nie było aż takie zabójcze.   Zrobiliśmy dwie lekkie sesje treningowe z lunchem i kawą pomiędzy. Po wszystkim zapakowaliśmy sprzęt i ruszyliśmy na sprawdzenie jez. Mendota, gdzie podobno była piękna szklana. I rzeczywiście była. Zdjęcie znajdziecie na Facebooku. Mieszkamy nad samym jeziorem Mendota i jutro rozpoczynamy kolejny trening na poiknym lodzie. 
Rownolegle trwa giełda akwenów na mś. Sami byliśmy świadkami kilku telekonferencji w ciągu dnia poświęconych warunkom lodowym. Każdy lobbuje za swoim akwenem i organizatorzy mają trudny orzech do zgryzienia. Ostateczna decyzja została przesunięta na środę wieczorem.
Dodaliśmy kolejne zdjęcia na Facebooka.
Link do naszego dzisiejszego popołudniowego sprawdzania lodu tutaj.

 

Relacja 4, 21-1-2013
Przez cały dzień temperatura wynosiła -20C. Wczorajsze oczka nadal były niezamarznięte. W takich warunkach temperaturowo-lodowych odpuściliśmy sobie trening. Szkoda sprzętu i zdrowia. Po śniadaniu odwiedziliśmy najbardziej kultowy klub dla bojerowców czyli South Side Ice Yacht Club w Oshkosh, a następnie muzeum aviacji, gdzie spędziliśmy kolejne trzy godziny. Podjęliśmy decyzję o przegrupowaniu do Medison. Jutro jesteśmy umówieni na śniadanie z jednym z organizatorów mś. Później ruszamy po quada do 4 Lakes Ice Yacht Club i jedziemy sprawdzić jez. Kegonsa. Wiemy na pewno, że na tym akwenie jest szklana. Musimy tylko zbadać niebezpieczne miejsca, które pojawiły się po weekendowym sztormie. Temperatura się nie zmieni więc trening będzie stosunkowo krótki. Jednocześnie ruszyła giełda akwenów gdzie można rozegrać rywalizację o złoty kubek. W tej chwili bardzo poważnie rozważane są: Houghton Lake (10 godzin jazdy) oraz Lake Pepin (6godzin jazdy). Jednak z pogodą nigdy nic nie wiadomo i wszystko może się jeszcze odkręcić. Żałujemy, że nie mamy materiału do pisania związanego stricte z lataniem na bojerach i szukamy tematów zastępczych, ale takie właśnie są bojery. Więc jeśli narzekacie na konieczność przejechania kilkuset km na dobry lód to pomyślcie o nas. Będzie Wam łatwiej.
Na Facebooku wrzuciliśmy kilka nowych zdjęć.
 
Houghton Lake: http://gps.motionx.com/maps/fcf52c60e9a12b55db2df2a666346bcd
Lake Pepin: http://gps.motionx.com/maps/fcf52c60e9a12b55db2df2a666331b96

 

Relacja 3, 20-1-2013

Dopakowaliśmy sprzęt Roberta i otrzymaliśmy instrujcę, żeby udać się na jez. Kegonsa niedaleko Madison. To była dobra wiadomość bo blisko i szklana. Po 20 minutach jazdy koledzy telefonicznie zawrócili nas z drogi. Kegonsa przegrała z bardzo silnym wiatrem poprzedniej nocy. Połamało lód i otworzyły się duże szczeliny. Przerwano regaty skeeterów. Nowy cel jez. Winnebago. Też niedaleko i też szklana. Kierujemy się do Oshkosh, ale w trakcie jazdy otrzymujemy informację, że jest dużo otwartych oczek po sztormie. Podobno na samym południu jeziora panują dobre warunki. Jedziemy zatem do Fond Du Lac. Schodzimy na lód a tam takie kartoflisko, że trudno iść nie mówiąc o lataniu. Do tego dużo piasku przez pierwszych kilkaset metrów. Rezygnujemy i z FDL ruszamy zachodnim brzegiem jeziora na północ. Wszędzie same oczka. Nie ma szansy na bezpieczne zejście na lód. Po kolejnej godzinie poszukiwań spotykamy zawodnika klasy renegate, który podsuwa nam następną miejscówkę do sprawdzenia: zejście przy Sunset Supper Club w miejscowości Taycheedah. Za godzinę zachód słońca więc ruszamy niezwłocznie. Lód podobny jak w FDL. Po niespełna kilometrze robi się przyzwoicie gładko (szału nie ma) ale po chwili wyłaniają się dwa oczka. Znowu skucha. Przez cały słoneczny dzień temperatura oscyluje w okolicach -12C i silnie wieje. Jutro jeszcz zimniej i równie wietrznie. W sumie dzisiaj za kółkiem spędziliśmy 7 godzin bez sukcesu. W tej chwili myślimy tylko o soczystym stejku, który natchnie nas co robić jutro. Na facebooku wrzucam zaraz mapke. Po stejku wrzucę też kilka zdjęć.

 

Relacja 2, 20-1-2013
Po ponad 20-godzinnej podróży dotarliśmy szczęśliwie na miejsce. Udało się (nie bez przeszkód) wypożyczyć samochód z relingami, a do tego około 23:00 odebrać z cargo sprzęt Tomka. Wygląda na to, że wszystko przyleciało nienaruszone. Siły pozwoliły na przejechanie jeszcze około 50km i zjechaliśmy do hotelu na regenerację. Od wylądowania do odebrania sprzętu, podczas bardzo wietrznego wieczoru, temperatura spadła prawie o 10C. 
Teraz rozpoczynamy kolejny dzień przygody. Ruszamy po sprzęt Roberta do Pewaukee. Patrząc na prognozę pogody staje się oczywiste, że poniedziałek-środa jako dni treningowe mogą być trudne za sprawą okropnie niskich temperatur. Dlatego roważamy trening już dzisiaj. Od samego Chicago do przydrożnego hotelu nie ma śladu po śniegu. Na jeziorach szklana. Na pewno wrzucimynjakieś ekstrasy w ciągu dnia na FB.

 

Relacja 1, 18-1-2013

Sprzęt nadany. Powinien pojawić się dzisiaj wieczorem do odprawy celnej w Chicago. Mamy nadzieję, że uda się załatwić wszystkie formalności celne po naszym przylocie jeszcze w sobotę wieczorem. Wylatujemy z Gdańska 19-1 o 12:50, przesiadka we Frankfurcie i na miejscu jesteśmy o 3:00 naszego czasu.   

{fcomment}